sobota, 25 lutego 2012

Dzisiaj z okazji soboty postanowiłam trochę popichcić.. Chęć na zjedzenie czegoś  smakowitego, domowego chodziła za mną już od jakiegoś czasu, a że w zakładce "o mnie" zaprezentowałam się jako fanka zdrowego odżywiania postanowiłam pokazać Wam dzisiaj ciacho mojego autorstwa - w wersji chyba najbardziej light jak to tylko możliwe;)

Ciasto jest marchewkowe, beztłuszczowe, bezcukru, pieczone na papierze a nie na blaszcze wysmarowanej jakimś tłustym świństwem.. Także POLECAM!

Czego potrzebowałam?

3 średniej wielkości marchewek (120g = 35kcal)
3 białka (3x17kcal = 54kcal)
1 żółtko (60kcal)
2 płaskie łyżki mąki kukurydzianej (2x32 = 64kcal)
2 łyżeczki proszku do pieczenia (2x2kcal)
słodzik w proszku dla smaku

Bilans kcal = 217kcal !!

Przygotowanie:



 Marchewki umyć, obrać i zetrzeć na małych oczkach na tarce. Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną masę. W ostatniej fazie ubijania dodać sproszkowany słodzik (ja rozgniotłam 3 tabletki i dodałam). Następnie dodać jedno żółtko (oczywiście jeśli ktoś chce może dodać wszystkie żółtka, dla mnie jednak 120kcal w te czy we w te to dużo więc dodaje tylko jedno - a i tak jest pycha - MNIAM!). Dodajemy proszek do pieczenia i mąkę i wszystkie składniki delikatnie mieszamy, żeby białka straciły jak najmniej na puszystości. Na sam koniec dodajemy starte marcheweczki - JUMMIEEE! i mieszamy. Taką masę przekładamy do wyłożonej papierem blaszki - najlepiej takiej jak do keksa (ja niestety nie miałam takowej na stanie dlatego musiałam użyć innej przez co ciacho wyszło mi za płaskie, ale to nie to sie liczy przecież!). Chowamy naszą pychotkę na jakieś 40 minut do piekarnika nastawionego na 180stopni. Pamiętajmy tylko, żeby po 25 min zmniejszyć ciepełko do jakiś 145stopni - tak na wszelki wypadek, coby nam marchewy żywcem nie spłonęły!

I zajadamy, zajadamy! ;))

Smacznego!

czwartek, 23 lutego 2012

Tag! Wieczorowy niezbędnik - twarz

Witajcie Kochani!

Mój pierwszy TAG. Tagowałam się sama :D Mam nadzieję, że tak też wolno i nikt mnie za to nie odstrzeli;)

Przedstawię Wam dzisiaj mój wieczorowy niezbędnik związany z pielęgnacją  twarzy. Po krótce postaram się opisać każdy używamy produkt - może te informacje się Wam na coś przydadzą, może zainteresują, zachęcą lub wręcz przeciwnie - odwiodą od chęci zakupu i oszczędzą Wasze szanowne portfele;)

Zacznijmy od kosmetyków które towarzyszą mi wieczorami




1. Bielenda Liquid for eye and lip makeup remover - produkt do demakijażu z profesjonalnej serii Bielendy. Dwufazówka, dosyć tłusta. Ale nieprzeszkadza mi to nic a nic, ponieważ świetnie zmazuje makijaż i nie podrażnia moich oczu o co niestety posądzam większość specyfików do zmywania makijażu. Fajnie nawilża okolice oczu, prawda że pozostawia tłusty film ale nie jest on jakiś wyjątkowo nieprzyjemny. Bardzo lubie ten produkt.



2. Do demakijażu twarzy używam aloesowych chusteczek z Alerry, to jak kocham ten zapach jest cięzkie do opisania, wręcz rozkoszuję się zmywaniem twarzy! (czy 3 notka to nie za wcześnie na takie wyznania?;p) Widze same plusy: tanie (3,50 za 25szt), duuuuuże - jedna wystarczy na cały demakijaż, bardzo dobrze nawilżone i nie wysychają!! Super, super! Uwielbiam!


3. I niby buzia już zmyta, ale ja lubię ją jeszcze potraktować Vichy Purete Thermalem 3 w 1 - czyli mleczkiem nawilżającym do demakijażu - jego delikatna kremowa konsystencja sprawia ze buzia jest taka gładziusia - milusia - uwielbiam ten efekt! Mimo, że szczerze muszę przyznać, że dlugo ta tuba 200ml czekala w szafce bo po pierwszych zastosowaniach bylam mocno zawiedziona - nie nadaje sie jako demakijaż taki calościowy, ale świetnie się sprawdza w roli 'domywacza'. Cenowo jakoś za 200ml 70 zl, ale często można natrafić na promocje ;)

4. Żel do mycia twarzy - Liquid Facial Soap Mild - czyli jeden ze słynnych 3 kroków Clinique. Podpisuje się rękami i nogami pod wszystkimi dobrymi recenzjami tego produktu. Używałam różnych żeli od takich typowych drogeryjnych - Loreale, Garniery, Nivea.. przez apteczna Vichy (któa zrobiła mi totalna masakrę z buzia, ale o tym kiedy indziej..) i tylko ten produkt sprawdził się w 100% - czyszcząc i nie wysuszając mojej cery. Za duża butelkę w Sephorze liczą sobie 79 zł, także mimo że to juz moja 3 butelka i mimo ze uwielbiam ten produkt, to jak mi się skończy wypróbuje czegoś innego - mam już coś na oku, ale na razie to tajemnica;)


5. Raz na dwa/trzy dni peelinguje buzię. Pomaga mi w tym już od dobrego pół roku niekonćżący się peeling gruboziarnisty z serii PRO z Ziaji. Mimo ze bałam się go jak ognia -  dla moich suchych policzków i podrażnionego noska "gruboziarnistość" brzmiała jak wyrok. Jednak Pani w hurtowni kosmetycznej bardzo go polecała mimo przestrachu na mojej twarzy więc się skusiłam. I nie żałuje. Jest bardzo wydajny, nie podrażnia a super radzi sobie jeśli pojawią mi się jakieś suche skórki - dzięki niemu -> pstryk! i nie ma ;)

6. Pod oczka na wieczór stosuje Kozie mleko z Ziaji, jednak nie lubie tego produktu. Piecze mnie troche i w ogole jest jakiś taki... niespecjalny. Najchętniej używałabym wieczorem tego samego kremu pod oczy co rano, ale że tego delikwenta też trzeba zużyć - a jakiejś specjalnej krzywdy mi nie robi, to tak go sobie dobijam. Ale widzę już dno! ;)

7. Krem na noc to nowe odkrycie. Też używałam już miliona różnych kremów, na zmianę z maściami półtłustymi kiedy nabawiałam się totalnych przesuszeń na policzkach i .. powiekach! I ten cudak mnie kompletnie zaskoczył, kosztuje marne grosze - 10 zl? za 50ml. Stosuje go od 2 tygodni więc zobaczymy co będzie dalej, ale jak na razie jest godny uwagi ;) A! Nie napisałam o czym mowa.. Alterra - Krem na noc z wyciągiem z dzikiej róży. 

I to chyba wszystko Moi drodzy - kończąc wieczorną pielęgnację, kończąc wieczorny wpis udaje się do łóżeczka i zapraszam na kolejny Tag - poranny niezbędnik, który mam nadzieję pojawi się na dniach.

3majcie się!

środa, 22 lutego 2012

Odcinek 2 - podkłady - część II

Kochani!
Zapraszam na drugi odcinek serii o podkładach. Mam nadzieje, że przez to przebrniecie.. ;)


Revlon, Bourjois


Revlon: bardzo popularny Photoready i jego jeszcze popularniejsyz brat ColorStay

Opakowanie i pojemność + cena: Colorstay – szklana buteleczka, bez pompki; opakowanie młodszego baciszka odoskonalone o poręczną pompeczke; oba produkty po 30ml, podobna cena ok 60zl
Formuła:  CS ma formułe zdecydowanie gęstszą, bardziej kleista, lepiej stapia się ze skóra i daje efekt nawilżenia, przynajmniej w odczuciu mojej cery;) Nie robi tego PH który wydaje mi się „suchszy”
Efekt/wykończenie: Z założenia PR miał być rozświetlający – mnie oprócz tego ze rozświetlił chamskimi drobinkami, które widać zarówno w świetle sztucznym jak i dziennym to dodatkowo niemiłosiernie przesuszył.. Oba podkłady nie należą do matujących, dlatego trzeba się wyposażyć w dobry puder aby przypruszyć noska.
Trwałość: oba są trwałe, jednak CS zdecydowanie wygrywa pod tym względem dzięki tej bardziej kleistej formule
Ocena końcowa: będąc zdecydowaną fanką ColorStaya kusiłam się na Photeready ale jego zdecydowanie nie lubie. Także ne wykonczylm nawet jednej buteleczki a do CS wróciłam już dwukrotnie;) A! To co lubie w revlonie to ze łatwo można znaleźć odpowiednik swojego koloru w różnych podkładach tej marki;)

Wizaż:  http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=16157
            http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=35588

Bourjois HealthyMix Gel–  kuzyn kolejnego celebryty B HM ;)

Opakowanie i pojemność + cena:  szklano-plastikowa buteleczka z pompką, smukła i śliczna ;)
formuła:  żelowa, delikatna, jakby miękka, baaardo przyjemna i PIĘKNIE pachnąca!
Efekt/wykończenie: zdecydowanie rozświetlający, bużka wydaje się odświeżona, zdrowa, wyspana, naprawdę super. Nawilża. Puder matujący KONIECZNY, ale dosyć łatwo uzyskać zmatowienie, bo puder jakby przykleja się do podkładu.
Trwałość: ok 5h. Później trochę schodzi, ale schodzi równomiernie. 
Ocena końcowa: kolejny podkład, który mogę powiedzieć że lubie. Mimo ze jego krycie jest naprawdę słabiutkie to idealnie nadaje się dla cer bezproblemowych, które wymagają jedynie „odświeżenia” i wyrównania kolorytu. Dodając do niego jakiś fajny kryjący kolektor można uzyskać naprawdę fajny efekt.

Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=41331
 





KOBO, Catrice, Bare Minerals

KOBO Ideal Cover MakeUp:  znajdzie się dla niego zastosowanie jak nie to to inne ;]

Opakowanie i pojemność + cena:  zakręcany słoiczek, dosyć poręczny, ok 24zl 
formuła:  istnie kamienna! Bardzo kryjąca!
Efekt/wykończenie: Kryjący, początkowo buzia wydaje się mocno taka.. płaska, jednak bardzo szybko pojawia się błysk – zdrowo wyglądający na policzkach, jednak trochę utrudniający życie w sferze T. Także pudrujemy, pudrujemy!
Trwałość: niestety z trwałością jest słabo. Ok 2-3h max.  
Ocena końcowa: z powodu bardzo słabej trwałości używam tego produktu jako blendera. Używam go we współpracy z gęstym kabuki do rozcierania granic brązerów  (bronzerów? Jak to się pisze ?:P) i w tej roli sprawdza się fenomenalnie. Próbowałam też go jako korektora i przy dobrym rozgrzaniu palcami sprawdza się ok, ale jednak mam wrażenie ze jest za ciężki, co nie jest dobre dla naszych zmarszczek.

Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=40017

Catrice Mineral Powder MakeUp
: - najgorzej..

Opakowanie i pojemność + cena:  produkt w słoiczku, ileś tam gram, 25zl 
formuła:  mineralny podkład
Efekt/wykończenie: Może i kryjący.. nie wiem, ale błysk po nim jest tak niemiłosierny, ze po jego nalożeniu nie wiedziałam czy to ciągle ja czy już żarówka. Wyglądałam jak po intensywnych 5h na bieżni. A przynajmniej w moich wyobrażeniach tak bym wlaśnie wyglądała po 5h na bieżni ;p
Trwałość: nie wiem gdyż po oby podejściach do jego nalożenia byłam zmuszona po 20 zmyć go..  
Ocena końcowa: największy niewypał z całej mojej kolekcji. Ciągle nosze się z zamiarem wywalenia go jednak jakos boli mnie to wyrzucenie 25zl  może znacie dla niego jakieś wykorzystanie zastępcze??

Wizaż :http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=34470

Ostatni w tej grupie jest Bare Minerals, jednak jest to świeżynka w moim zbiorze, także chciałabym jeszcze chwilę poczekać zanim powiem coś na jego temat, ale zapowiada sie.. albo NIE! Nic Wam nie powiem jeszcze! ;P

Na razie basta z tymi podkładami! Wrócę jeszcze do ostatniej – najtańszej (ale wcale nie najgorszej!)

A w następnym odcinku:






niedziela, 19 lutego 2012

Odcinek 1 - podkłady - część I

W odcinku pierwszym, zgodnie z zapowiedzią wystąpią moje podkłady. Jak widać panuje tu totalny rozgardiasz! Można znaleźć podkłady tańsze – Lirene, Maybelline, Catrice, Kobo, jeszcze tańsze – Ziaja, droższe – L’oreal, Gosh, Revlon, i jeszcze trochę droższe – Estee Lauder, Clinique, Bare Minerals.


Kolekcja zebrała się jakoś sama z siebie oczywiści, jakby całkiem niezależnie ode mnie – serio! ;) A to wszystko w celu odnalezienia podkładu idealnego..
A!
Zanim cokolwiek o podkładach, winnam Wam chyba napisać jaką w ogóle mam skóre i jakich podkładów szukam. Ale o tym może przeczytacie sobie w zakładce „Mój typ”.

Ok, zaczynajmy!

1. L’oreal


I zaczynając od lewej:

L’orea Lumi Magique
– nowość na polskim rynku

Opakowanie i pojemność + cena: szklana buteleczka z pompką; 30 ml, ok 60 zł
formuła: podkład średnio kryjący po nałożeniu 1 cienkiej warstwy. Przy dołożeniu podkładu na miejscach problematycznych warstwa robiła się zdecydowanie cięższa i widoczna.
Efekt/wykończenie: podkład jest rozświetlający, jednak dobrze odbija światło dzięki czemu buzia nie świeci się jak żarówka, ale o macie też tutaj nie można mówić. Właścicielki cer tłustych mogą być zawiedzione. Dla cer suchych wydaje mi się zbyt ciężki.
Trwałość: Producent pisze o 12h trwałości jednak u mnie po 4 godzinach makijaż wymagał poprawek, szczególnie w okolicach nosa
Ocena końcowa: podkład nie jest zły, na pewno znajdzie swoje miłośniczki. Z pewnością go zużyje, nie będzie się marnował na półce ale nie planuje ponownego zakupu. Będę nakładała pojedyncza cieniutką warstwę, bo wtedy efekt jest naprawdę ok, a bardziej problematyczne miejsca potraktuje korektorem;)
Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=49361

L’oreal True Match – chyba najpopularniejszy podkład L’oreal w PL

Opakowanie i pojemność + cena: szklana buteleczka z pompką; 30 ml, ok 50 zł
formuła: podkład raczej kryjący, dobrze się rozprowadza. Ja wole nakładać go przy pomocy palców – wcieram go kolistymi ruchami a w okolicach nosa, i na policzkach gdzie potrzebuje największego krycie delikatnie wklepuje – efekt bardzo naturalny, produkt nie podkreśla wtedy porów ani skórek na nosie. Wykończenie półmatowe.
Efekt/wykończenie: podkład daje fajny matowy efekt, ale wygląda „zdrowo”. Ładnie stapia się ze skórą. Nie ma efektu maski, nie podkreśla porów. Jednak trzeba uważać prz nakładaniu go pod oczy – zauważyłam że lubi zebrać się w zmarszczkach.
Trwałość: podkład trzyma mi się na buzi ok 6 godzin bez konieczności większych poprawek
Gama kolorystyczna: bardzo szeroka 12 odcieniowa gama, naprawdę jest w czym wybieac;)
Ocena końcowa: fakt, ze aktualnie zużywam 2 buteleczkę tego produktu może świadczyć o tym, że faktyczni polubiłam się z nim. I taka prawda. Jest to taki – bezpieczny podkład z którym umiem już współpracować. Wydaje mi się odpowiedni właśnie dla właścicielek takiego typu cery jak mój – ale dla dobrego efektu trzeba odnaleźć własny sposób aplikacji bo ona tutaj jest kluczowa!
Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=8884

L’oreal Mat’Morphose – podkład w postaci delikatnego musu

Opakowanie i pojemność + cena: szklany słoiczek 20 ml, ok 50-60 zł
formuła:  delikatny mus, pięknie stapiający się z cerą. Formuła idealna do aplikacji pędzlem – a akurat do tego produktu stosuje języczkowy podkład do podkładu.
Efekt/wykończenie: podkład dający satynowe, matowe wykończenie. Buzia jest gładka i wydaje się idealna. Podkład nie tworzy efektu maski dzięki swojej leciutkiej konsystencji.
Trwałość: utrzymuje się na twarzy cały dzień, zdarza się mi zapomnieć go przypudrować, jednak nie szkodzi to jego długotrwałemu efektowi.
Gama kolorystyczna: ok 6 odcieni, w słoiczkach wyglądają zatrważająco ciemno, jednak na buzi idealnie wtapiają się w nasz kolor
Ocena końcowa: IDEAŁ! Zdecydowanie mój ulubieniec ostatnich czasów. Żaden podkład nie wzbudził jeszcze we mnie takich uczuć <3. Idealnie wygładza buzie, przykrywa pory NIE tworząc maski. Efekt jest przepiękny! Naprawdę szczerze polecam! Minusem jest zdeydowanie cena. 50-60zl za jedyne 20 ml. Przy czym nie jest to produkt jakoś wyjątkowo wydajny. Starcza na ok..hm.. 3 miesiace codziennego stosowania.
Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=35142

2. Estee Lauder, Clinique, Gosh



Double Wear Estee Lauder – celebryta wśród podkładów

Opakowanie i pojemność + cena: szklana buteleczka, bez pompki, 30 ml, 130 zl
formuła:   gęsta, lepka konsystencja, trudno rozprowadzająca się na twarzy, gdyż bardzo szybko zasychająca
Efekt/wykończenie: wykończenie z założenia matowe, jednak ja określiłabym je „zaschłym”. Produkt bardzo kryjący
Trwałość: z powodu swojego silnego krycia, produkt utrzymuje się na twarzy cały dzień
Ocena końcowa: podkład podkradałam siostrze, w celu przetestowania. Nie miała nic przeciwko, bo jej chyba tez nie podpasowała ciężką, sucha formuła. Podkład sprawia, że buzia wygląda na starą.. Nie. Jestem na nie. Może sprawdziłby się lepiej dla osób .. w sumie nie wiem dla jakich osób. Bo dla cer trądzikowych będzie zapychający, a dla cer bez problemów będzie rozwiązaniem kompletnie bezsensownym..
Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=726

Clinique Superbalanced – Pan do wszystkiego, a może do niczego?

Opakowanie i pojemność + cena: szklana buteleczka, bez pompki, 30 ml, 125 zl
formuła: rzadka, płynna formuła, dosyć szybko zasychająca na buzi
Efekt/wykończenie: pudrowe, dosyć widoczne na twarzy
Trwałość: trwały, zostaje na mniejscu ok 6h, jednak wymaga w tym czasie kilku poprawek w celu zmatowienia
Ocena końcowa: Długo marzyłam sobie o zakupie tego podkładu, jednak ciągle wydawał mi się jakoś za drogi. Chciałam go, chciałam a jak już go posiadłam to rozczarował mnie.. Bo miał spełnić moje wszelkie pragnienia – matowić żarówiasty nos i nawilżać wyschnięte policzki. A on tak naprawdę nie robił ani jednego ani drugiego. Dodatkowo wkurzało mnie, że ciemniał podczas dnia.
Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=376

GOSH X-ceptional - niespodziewajka;)

Opakowanie i pojemność + cena: wyciskana tubka, 35ml, ok 50 zl
formuła: płynna, dosyć klejąca
Efekt/wykończenie: podkład świetnie nawilża, pięknie rozświetla, buzia jest świeża, wydaje się wypoczęta. Ale wymaga zmatowinia dobrym pudrem 
Trwałość: bez zarzutu, po utrwaleniu, zmatowieniu produkt trzyma się ok 6h
Ocena końcowa: podkład mnie zaskoczył bardzo pozytywnie, daje bardzo naturalny wygląd, bardzo fajnie nawilża, odświeża skórę. Prawda, że trzeba go zmatowić szczególnie w strefie T, ale nie jest to jakoś wyjątkowo uciążliwe i trudne do osiągnięcia. Także jestem na TAK!
Wizaż: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=49004

Na dniach część II podkładowej serii. Zapraszam! ;)

Powitanie i zapowiedź pierwszego odcinka ..

Witajcie;)

Postanowiłam doprowadzić do skutku kolejne postanowienie noworoczne – rozpocząć pisanie urodowo-modowego bloga, co ostatnimi czasy jest niezwykle na topie. Jako, ze w moim życiu ostatnio stresująco – pisanie magisterki trochę zakłóca spokojny żywot, chciałabym znaleźć tutaj kawałek miejsca dla siebie, kawałek przestrzeni dzięki której będę mogła zapomnieć o wynikach moich badań, analizie statystycznej, standardach APA itd. Itp.. A oprócz tego szczerze liczę na nawiązanie fajnych znajomości z innymi blogerkami i czytelniczkami, tymi aktywnymi i tymi w stanie utajenia ;)

A teraz zapowiedź pierwszego odcinka: